Pilna potrzeba

Dzień przed wyjazdem na obóz Córka Majulka zagoniła mnie do maszyny, ponieważ okazało się, że albo wyrosła, albo ma braki w legginsach o dł. 3/4. Prosiła o 5 par, ale na szczęście skończyło się na 3.

Pierwsze to jersey ‘ogród Luizy’ kupiony w MADO. Wściekle różowe to lycra z Allegro, a trzecia dzianina miała być na sukienkę dla mnie – też z Allegro.

Pastelowy ściągacz ze srebrnymi paskami też kupiłam w MADO.

Zadowolona spakowała walizkę i od trzech dni przysyła mi takie zdjęcia 😀

Legginsy ćwiczebne

Na wakacjach, tuż przed wyjazdem na obóz, Majula zażyczyła sobie legginsy o różnych długościach i w różnych kolorach. Uszyłam długie, krótkie i średnie, w sumie chyba 6 sztuk. Wszystkie zostały przetestowane na żywym organizmie, czy aby na pewno dobrze ćwiczą 😉
Nie wszystkie załapały się na sesję, ale i tak o nich wspomniałam poniżej. Na zdjęciach legginsom towarzyszy (mamusiny sklepowy wybór) rewelacyjna koszulka z Machiko.
Kilometry turkusowej i różowej lycry były prezentem od Cioci Żanetki. Różową zostawiłam na inną okazję, ale z turkusowej jak dobrze pokroję to wyjdzie mi jeszcze z dziesięć par 😉

turkus (1)

turkus (4)

Testowałam na nich renderkę, ale jeszcze nie wiem dlaczego szew się co kawałek urywał.

turkus (6)

turkus (7)

turkus (9)

Krótkie czarne, najulubieńsze, z bawełny, która już nowa wyglądała jak po dziesięciu praniach. Z tej samej tkaniny ma jeszcze takie deko przed kolanko. Krótkie i średnie czarne legginsy uszyłam też z prześlicznej lycry, którą kupiłam z przeznaczeniem na coś dla siebie. Jak zwykle nie wyszło 🙁

czarny (1)

czarny (3)

czarny (4)

Kolejne to kolorowe legginsy za kolano z lycrowej sukienki wyszukanej w sh. Miałam ochotę ją sobie zostawić, ale ostatecznie poświęciłam dla dobra akrobatyki 😉

kolor (1)

kolor (2)

kolor (3)

kolor (4)

kolor (5)

kolor (6)

Legginsy to bardzo wdzięczny produkt do szycia, o ile oczywiście nitka się nie plącze i nie urywa. Wszystkie uszyłam za jednym zamachem. Średnio wyszło by mi ok. 20 minut na sztukę, ale przy jednych walczyłam z renderką, przy innych złamałam ostatnią podwójną igłę i nie mam pojęcia jak to zrobiłam 🙁 Muszę zrobić zapas i poćwiczyć z rendunią, ponieważ Majula już tupie o następne 🙂

Karnawałowa Pocahontas

W ub. roku Majula już od wakacji pytała ‘kiedy będzie ten karnawał?’, bo bardzo chciała być króliczkiem podczas najważniejszej imprezy towarzyskiej jaką jest zabawa karnawałowa. Bardzo się cieszyłam, że nie będzie znowu błyszczącą księżniczką i z przyjemnością skupiłabym się na jakimś milusim futrzaczku. W ostatnim momencie plan Córy uległ zmianie i stwierdziła, że jednak chce być Pocahontas. Na szczęście nie była to księżniczka w koronie, tiulach i falbanach, ale zawsze to księżniczka 🙂

IMG_6052

WP_20170115_15_00_35_Pro

Kostium Pocahontas powstał zgodnie z wyguglanym zdjęciem oryginalnej postaci pod baczną obserwacją przyszłej jego właścicielki. Dostępne, ale jednak inne kolory, przeszły bez problemu, ponieważ chyba bardziej liczyło się podobieństwo całokształtu 😉

pocahontas3

Baza uszyta ze spodnio-legginsów, czyli po prostu legginsów w rozmiarze 40, które przy moim 36 bardzo tracą na legginsowym wyglądzie 😉 Materiał idealny, bo taki elastyczny zamszyk z meszkiem 😀

Frędzle … Dostałam kiedyś wygrzebaną w sh kamizelkę. Też coś zamszopodobnego. Kamizelka była mi potrzebna dla pastuszka, a frędzle po prostu zostały, bo przecież mogą się kiedyś przydać. I ten moment właśnie nadszedł. Odcięłam je od kamizelki tak, że były prawie w jednym kawałku, co bardzo ułatwiło mi ich przyszycie do sukienki. Gumkę w dekolcie doszyłam, żeby zapobiec ewentualnemu zsuwaniu się sukienki.

IMG_6086

Indiańskie buty to baletki oklejone frędzlami i gdzieniegdzie pomalowane flamastrem, żeby nie przebijała biała skóra  😉

IMG_6085

Ach jeszcze naszyjnik! Zapomniałabym, a przecież od niego zaczęłam kompletować cały kostium. Miałam go wyszydełkować, ale ciągle się skręcał, dlatego nanizane na nitkę koraliki przyklejałam na filcu. Naszyjnik na szyi wiązany wstążką z obowiązkowym brylantem na środku 😉

IMG_6064

IMG_6051

Ostatnie zdjęcie pochodzi chyba ze strony szkoły, albo firmy, która imprezę organizowała. Nie pamiętam, ale widać na nim jeszcze jeden ważny element kostiumu: tatuaż 😉

Wiosenne legginsy i spódnica

Niedawno moja Panna uznała, że nie ma się w co ubrać i zażyczyła sobie legginsy. Bardzo lubi spódniczki, ale jednak getry do szkoły są wygodniejsze. Pani każe – sługa musi, dlatego niewiele myśląc usiadłam i uszyłam.

Chwilę mi zajęło zanim sobie przypomniałam gdzie widziałam super sposób na legginsy, ale jak już na to wpadłam to od razu uszyłam dwie pary. Tym genialnym źródłem jest Pracownia Jan Leśniak, którą odkryłam podczas konkursu Szyciowy Blog Roku: TUTAJ jak zrobić formę, a TUTAJ jak uszyć.

Obrazek_1459875108

IMG_5294

IMG_5296

IMG_5291

Wersję motylkową szyłam jako drugą i deko sobie (chyba) uprościłam, ponieważ nie kroiłam osobno pasa, tylko zrobiłam go dokładnie tak jak wykończenie nogawek.

Obrazek_1459875043Obrazek_1459875047

Obie bawełny, z których  szyłam, kupiłam kilka lat temu na Allegro. Z jednej popełniłam kiedyś zamówiony przez Majulę kapelusz, ale i tak ciągle miałam ich sporo, dlatego od razu uszyłam znalezioną w tej samej Pracowni spódnicę. Pojawiła się na blogu we wpisie o wianku i miała być bohaterką następnego, ale cóż, jakoś tak wyszło 😉

IMG_5331

IMG_5326

IMG_5324

IMG_5318

IMG_5315

Niestety moja bawełna nie układa się tak ładnie jak w instrukcji, ale tłumaczę to tym, że spódnica jest po prostu dłuższa i cięższa 🙂

Ogromnym plusem było to, że pierwsze legginsy szyłam niecałą godzinę, ale z drugimi wyrobiłam się w pół. Uwielbiam taką pracę, dlatego myślę, że te ‘przepisy’ nie raz jeszcze wykorzystam, a dodatkowo już ostrzę nożyczki na rzeczy, które są w innych tutorialach przygotowanych w Pracowni.

Dresowe legginsy

Jakiś czas temu dostałam znalezione w SH spodnie dresowe. Spodnie były funkiel nówka z metką, ale dużo za małe na Panicza i dużo za duże na Pannę. Maja kiedyś by do nich dorosła, ale potrzebowała na już, dlatego zdecydowałam, że przerabiam. Spodnie miały bardzo szerokie nogawki i wysoki stan, dlatego skończyło się na porozcinaniu wszystkich szwów i wykrojeniu zupełnie nowych spodni.

IMG_4429

Dresowe legginsy wykroiłam z modelu 140 z Burdy 3/2014, z którego szyłam w ub. roku spodnie do wakacyjnego zestawu. Tym razem zrobiłam je szersze, głównie ze względu na rodzaj grubej dresówki z kutnerkiem, z których były uszyte.

aaaaaa……. i w tych dorobiłam kieszenie, bo w smarkatym sezonie gdzieś trzeba trzymać chusteczki 😉

IMG_4448

Oryginalnie spodnie miały w pasie wciągniętą szeroką gumkę, która po obwodzie była trzy razy przyszyta do materiału wierzchniego, a że i tak całość była za szeroka na wąską majulową talię, dlatego darowałam sobie prucie i przyszyłam nowy ściągacz, wykorzystując ze starego tylko świecącą sznurówkę 😉

IMG_4452

Pierwsze zdjęcia robiłam przy sztucznym świetle, dlatego wstawiłam tutaj tylko dwa: pierwsze z “pokrojnymi” spodniami i to poniżej, bo przecież Majula wygląda tu jakby na “ściance” pozowała 😉

IMG_4510

Przy drugiej próbie zdjęciowej Modelka bardziej przejęła się staniem na stole niż prezentowaniem spodni, ale akurat to było jedyne miejsce gdzie złapałam całkiem przyzwoite jeszcze popołudniowe światło.

Seledynowy neonowy napis i sznurówkę w pasie zostawiłam, ponieważ każdy rodzaj odblasku o tej porze roku jest wskazany 😉

IMG_4529

IMG_4530

IMG_4531

IMG_4532

IMG_4535