Swoją przygodę z szyciem zaczynałam od poważnych rzeczy. Zupełnie się na tym nie znałam i braki w podstawowej wiedzy w tym zakresie zupełnie mi nie przeszkadzały. Po kilkunastu latach uprawiania amatorszczyzny, podjęłam decyzję o rozpoczęciu kursu, takiego krótkiego żeby nadrobić zaległości.
Podczas kursu powstał żakiet. Na szczęście miałam fachowe wsparcie, dlatego nie musiałam korzystać z instrukcji szycia w Burdzie, które nawet teraz wydają się być napisane w suahili i jak na mój gust zapomnieli przetłumaczyć na język polski.


Długo szukałam odpowiedniego modelu, ponieważ chciałam uszyć coś bardzo klasycznego. W tych poszukiwaniach dotarłam aż do numeru z 2002 roku.
Materiał kupiłam na płaszczyk dla Majuli, taki bardziej zimowy, ale stwierdziła, że nie jest różowy więc go nie chce. W odróżnieniu od niej, mnie się kolor bardzo podobał, dlatego nie negocjowałam. Poza tym już dawno się nauczyłam, że im dłużej usiłuję ją do czegoś przekonać, tym szybciej maleją moje szanse na sukces.
Praca nad żakietem mimo wsparcia nie była łatwa, ale myślę, że wyszedł nieźle. Następny będzie idealny 😉

Kieszenie powinny mieć jeszcze klapki, ale to, że ich zapomniałam zauważyłam jakiś miesiąc po uszyciu. Zaznaczyłam sobie nimi w Burdzie stronę gdzie był opis jego uszycia i niepostrzeżenie stały się zwykłą zakładką. Z drugiej strony dobrze, że o nich zapomniałam, ponieważ flausz, z którego szyłam jest gruby i obawiam się, że mogłyby odstawać.

Guziki – niby małe, ale problem ogromny. Flausz ma kolor jeansowy, przynajmniej tak go nazwał sprzedawca, a z jeansem kojarzą się raczej guziki metalowe. Znalezienie odpowiednich kolorem i rozmiarem to nie lada wyzwanie. W akcie rozpaczy zdecydowałam na takie, które “ujdą”, ale miały być tylko na chwilę, po to żeby dopasować dziurki. Jak wiadomo prowizorka trwa najdłużej i wygląda na to, że i tym razem tak będzie.

Na każdym zdjęciu kolory się różnią i powinnam zrzucić winę na światło, albo po prostu na brak umiejętności w tym zakresie, ale na finalnym jest jednak najlepszy, może dlatego, że robił je fachowiec.