Misia uszka

Dzień Pluszowego Misia obchodzimy 25 listopada i nieważne czy dziecko jest w przedszkolu czy w 6 klasie, uszka musi mieć!

Moje uszka powstały w kwadrans. Jedne przyklejone na opasce, drugie na krokodylkach.

Futerko znalazłam w szafie wśród przydasi od Babci. Wewnątrz obszyłam skazaną na stracenie koszulką.

Mucha dla Panicza

Ciągle tonę w falbanach, dlatego nawet nie mam się czym tu pochwalić, ale ostatnio moje Pająki zostały zaproszone na wesele w związku z czym miałam trochę ‘innego’ szycia. Szyłam sukienkę dla Panny, sobie torebkę i muchę dla Panicza. Ja byłam za krawatem, ale zarówno Majula, jak i Michałek byli za muchą. Wtórowała im w tym przyszła Panna Młoda, a przy tak mocnej muszkowej ekipie nie miałam szans na przebicie się z krawatem.

Przestudiowałam mądrości internetowe dot. szycia much i zabrałam się do pracy. Ostatecznie trochę improwizowałam, ale jak na pierwszy raz wyszła całkiem nieźle.

Mucha miała być zapinana na rzep, ale uznałam, że dla nastolatka, bo tak o sobie mówi Panicz, rzep nie przejdzie. Wykorzystałam bieliźniane zapięcie, które okazało się idealnym wyborem.

Mucha jest super, ale i tak najlepiej bawiłam się przy robieniu zdjęć. Wiecie w ilu pozycjach można ustawić do zdjęcia zwykłą muchę? 😀

Michał w granatowym garniturze wybranym przez Majulę (H&M) prezentował się rewelacyjnie, a wesele w takiej scenerii i przy takiej pogodzie to marzenie każdej Pary. 

Królicze ciapy

Królicze ciapy znalazłam dawno temu TUTAJ. Oczywiście Majula się uparła, że MUSI takie mieć i jak na złość przypomniała sobie o nich w lipcu. Akurat pakowała się na obóz akrobatyczny i stwierdziła, że będą idealne na przerwy w treningach, że mięśnie, że rozgrzane, że stawy, że ….. takie tam! Jakaś motywacja musi być, ale 40 stopniowa temperatura na zewnątrz i niewiele niższa wewnątrz, moją motywację mocno wypierały.

Kapcie z koca, a nawet dwóch (z Ikei oczywiście ;)) w związku z upałami naprawdę powstawały w bólach. Najpierw szare (koc-koc) z różowym środkiem. Majuli OCZYWIŚCIE nie było, kiedy je szyłam, dlatego gotowe były prawie idealne z tendencją do ‘za małe’. Drugie różowo-różowe (koc-dresówka) były w sam raz, uff…

sz1 (1)

Szare były sztywniejsze, ponieważ szary koc był grubszy, a przez to sztywniejszy. Obie pary miały skórzane podeszwy zewnętrzne. Przydasiowe skórzane ścinki dostały drugie życie 🙂

sz1 (4)

sz1 (6)

sz1 (7)

sz1 (8)

sz1 (9)

sz1 (10)

sz1 (12)

sz1 (14)

IMG_7011

r1 (1)

W różowych zrobiłam szersze uszka, szersze cholewki i … wszystko szersze.

Oryginały mają marszczone przody, ale o tym po prostu zapomniałam. W szarych obawiam się, że mogłoby być ciężko, bo grubaśny koc łatwo by się nie poddał, ale w tych różowych dało by się zrobić.

r1 (2)

r1 (3)

Ani do jednych, ani do drugich nie przyszyłam ogonka, ale jak mnie Panna pogoni to będę musiała uzupełnić braki.

r1 (4)

r1 (5)

r1 (6)

r1 (7)

r1 (8)

r1 (9)

r1 (10)

Pomponkowe spodenki

Kupiłam śliczne mini pomponki z myślą, że wykończę coś nimi Majuli. Niestety do żadnej tkaniny mi nie pasowały 🙁 Ostatecznie odwołałam się do znienawidzonej półki pt. przeróbki :/ Znalazłam tam sukienkę, która miała ładny wzór, ale krój już zupełnie nie mój. Córa zaakceptowała i tym sposobem dzień przed wyjazdem nad morze miała pomponkowe spodenki 🙂

02

Wykorzystałam wypróbowany już wcześniej wykrój z Burdy 3/2014 model 142.

04

WP_20170715_13_34_52_Pro

WP_20170715_13_35_17_Pro

Krakowianka z Bronowic

W szkole Majuli i Panicza, każdego roku w maju obchodzony jest Dzień Patrona – Lucjana Rydla. Tego Pana z Bronowic, Rydlówki, Wesela i Wyspiańskiego 😉 W tym roku naprawdę pięknie przedstawiły życie Patrona dzieci z dwóch klas w tym z klasy mojej Córy. Na ten właśnie dzień szykowałam ostatnio dwa konie, ale to nie jedyna rzecz, która była niezbędna.

WP_20170530_17_23_17_Pro

Drugą okazał się strój krakowski. Niestety w Majulowej szafie nigdy takowego nie było, a moje umiejętności są słabiutkie żeby pokusić się na uszycie gorsetu. Przywiozłam z rodzinnego domu części strojów, które nosiły moja babcia, mama, siostra i na końcu ja. Spódnice, gorsety, bluzki, fartuszki i wianki, ale z całego zestawu do wykorzystania nadawał się po odświeżeniu tylko jeden gorset. Miałam nadzieję, że uda mi się wypożyczyć brakujące części stroju, ale tak się “dogadałam” z panią ze znajomego zespołu, że minęłyśmy się szerokim łukiem. Pozostało mi to co zwykle … improwizacja!

Przeszukałam szafy i znalazłam wianek, który jakiś czas temu uwiłam z nie pamiętam jakiej okazji.

IMG_6526

Różana spódnica z halką też tam były.

IMG_5466

Drewniane korale o różnych wielkościach i pięknym czerwonym kolorze kupiłam na sztuki na Allegro. Wystarczyło nawlec na sznurek i dołączyć zapięcie.

IMG_6537

Największy problem był z koszulą i fartuszkiem. Może z fartuszkiem mniejszy, ponieważ bardzo szybko uszyłam go z babcinej haftowanej halki, którą znalazłam w przydasiach 😉

Koszula też nie byłaby jakimś strasznym problemem gdyby nie to, że była 21.00, a występ o 9.00 czyli za 12 godzin.  😉 Nie maiłam czasu racjonalnie myśleć, dlatego realizowałam pierwsze myśli i pomysły, które wpadały mi do głowy. Przypomniałam sobie, że do pudła ‘za małe’ odłożyłam wyjściową koszulę Panicza. I tak: obcięłam rękawy, odprułam kołnierz i jedną warstwę karczku, przecięłam na pół plecy i brutalnie zwęziłam. Do dekoltu i rękawów doszyłam delikatną gumkę i haftowaną taśmę, którą znalazłam razem z halką, tą na fartuszek. Listwę z przodu z guzikami zostawiłam, ponieważ nie było czasu na zmianę, a przecież schowana była pod gorsetem 😉 Biel koszuli od bieli haftu trochę się różniła, ale improwizacja rządzi się własnymi prawami 😉

IMG_6523

IMG_6519

IMG_6520

Kiedy ja kończyłam kompletować strój, moja Panna już dawno spała, dlatego zaraz rano zaspaną Majulę ubrałam w całość, żeby sprawdzić co ew. można jeszcze (tak na bardzo szybko) poprawić. Na szczęście efekt był zadowalający, zwłaszcza samą zainteresowaną 😀

WP_20170530_06_44_20_Pro

Na koniec wystarczyło tylko zapleść warkocze i dowiązać czerwone kokardy. Piękna ta moja Krakowianka z Bronowic 🙂